„Chęć pisania o paramedycznej stronie macierzyństwa, a dokładniej zdrowiu i dobrym samopoczuciu matki , podyktowana jest brakiem lub/i ubogą ilością wiarygodnych informacji w tym temacie.
Trudności wynikają z tego,że kobiety ciężarne, jak te w okresie połogu, stanowią grupę owianą pewnego rodzaju „klątwą” i ze względów bioetycznych „naukowo niewygodną”,choć bardzo interesującą i nieodgadnioną.
By ukazać cały potencjał, jaki ma kobiece ciało, szczególnie w tym wyjątkowym okresie (ciąży i okresie poporodowym)trzeba szczególnej odwagi. Na podstawie własnych doświadczeń chcę pokazać,że wykorzystanie wiedzy z zakresu rehabilitacji, umiejętnie obrobionej i dostosowanej do okoliczności, może stanowić pewnego rodzaju rozwiązanie wielu problemów, na które nie ma oczywistych odpowiedzi.
Coraz bardziej cieszy mnie widok kobiet ciężarnych i tych już z maluszkami, które korzystają z usług fizjoterapeutów. Wydaje się,że wynika to z większej świadomości ich samych.
Często jednak okazuje się,że na wizytę zostały skierowane przez lekarza, bo na ich dolegliwość świat farmaceutyczny nie wymyślił tabletki.
Tu należy wykorzystać potęgę ruchu, który umiejętnie użyty i poprowadzony może zmienić jakość życia, a kontynuowany stanowić profilaktykę.
Pamiętajmy też, że nie każdy terapeuta czuje się dobrze w tej tematyce. Dlatego warto szukać odpowiednich specjalistów.”
Tekst, który powstał w październiku 2016. Wydaje się być spoko. Sporo się jednak zmieniło. Mam na myśli cały ten „fit boom”, który owładnął social media. Duża popularność ciężarnych celebrytek i w dalszym ciągu ideały, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.

Programy śniadaniowe, co i rusz, dotykają tematu kobiet, które w mało rozsądny sposób traktują wyjątkowy stan, jakim jet ciążą i okres wczesnego macierzyństwa. Pranie mózgu, które odbywa się w necie, parcie na „opakowanie”, wiecznie uśmiechnięte młode mamy z sylwetką modelki Victoria’s Secret – zaczynam tym powoli ulewać.
Nie można się dziwić,że młoda matka zaczyna się załamywać, bo nie jest w stanie nawet w niewielkim stopniu zrealizować planu minimum, który na każdym kroku atakuje ją ze wszystkich stron.
Sztuką jest ułożyć sobie w głowie wyobrażenie o samej sobie. Rozsądnie podejść do tematu, ” jeść słonia po plasterku, bo całym można się zadławić”.
Poszukujcie ludzi przychylnych, takich którzy wysłuchają i pomogą sprecyzować oczekiwania związane z ruchem i powrotem do formy sprzed porodu (albo lepszej).
Nie oglądajcie za na inne matki. Każda z nas pisze historię własnego macierzyństwa, nie udawajmy, że to bajka ociekająca czarem, pełna jednorożców i tęczy. Jak w każdym serialu – są chwile lepsze i gorsze. W tych gorszych chwilach, zadbaj o psyche , w tych lepszych o ciało:)
0